Na lunch do pracy najczęściej zabieram makarony, tajskie curry i oczywiście różnego rodzaju sałatki. Są to jednak dania, które mogą się znudzić. Ostatnio przygotowując się wieczorem do pracy zauważyłam, że lodówka jest kompletnie pusta. Zostały tylko ziemniaki, a w zamrażarce paczka zielonego groszku. Połączenie ziemniak-groszek od razu podsunęło mi skojarzenie z kuchnią indyjską i kotlecikami Aloo Tikka.
Okazało się, że na swoją szufladę z przyprawami mogłam liczyć i kotleciki wyszły niezwykle aromatyczne. Jako lunch – idealne i nieszablonowe. Dobrze smakują na zimno, jak i na ciepło co jest istotne, gdy nie mamy miejsca do odgrzania. Możemy je podawać także jako obiad – wraz z dowolnym sosem curry. Z podanej porcji wychodzi ok. 16 sztuk. Są genialne w swojej prostocie.
Indyjskie kotlety ziemniaczane:
- 1 kg ziemniaków (waga po obraniu)
- 1 jajko
- ¾ szklanki mrożonego groszku
- 2 łyżki mąki (skrobi) ziemniaczanej
- 2 łyżki soku z cytryny
- 1 łyżeczka soli
- 1 łyżeczka kurkumy
- 1 czubata łyżeczka kminu rzymskiego
- 1 łyżeczka świeżego, startego imbiru
- 2 ząbki czosnku
- 2 łyżki świeżej kolendry lub łyżeczka suszonej (lub 1 łyżeczka mieszanki „zioła tajskie”)
- 1 łyżka kolendry w ziarnach
- duża szczypta płatków chili lub 1/3 łyżeczki chilli w proszku lub pół posiekanej czerwonej chilli bez pestek
- duża szczypta pieprzu
- olej do smażenia
- do podania: jogurt z posiekaną miętą lub kolendrą
Ziemniaki obieramy i gotujemy w osolonym wrzątku do miękkości – ok. 20-25 minut (do indyjskich kotletów możemy też jak najbardziej użyć ziemniaków, jakie pozostały nam z obiadu z poprzedniego dnia). W tym czasie do moździerza wrzucamy wszystkie sypkie przyprawy: 1 łyżeczkę soli, kurkumy, kminu rzymskiego i ewentualnie suszonej kolendry, a także łyżkę kolendry w ziarnach, płatki chilli i szczyptę pieprzu. Ucieramy całość na pył. Ugotowane ziemniaki odlewamy z wody i (najlepiej jeszcze gorące) rozgniatamy dokładnie tłuczkiem. Do gorących ziemniaków dodajemy sypkie przyprawy z moździerza, mieszamy i zostawiamy do przestudzenia. Gdy ziemniaki będą ciepłe (ale już nie gorące), dodajemy: 2 łyżki mąki ziemniaczanej, 2 łyżki soku z cytryny, 1 jajko, 1 łyżeczkę startego imbiru, 2 wyciśnięte ząbki czosnku i posiekaną świeżą kolendrę (jeśli używamy). Mieszamy, aż wszystkie składniki równomiernie się połączą (masa powinna być bardzo zwarta). Mrożony groszek zalewamy wrzątkiem i gotujemy przez 2-3 minuty. Odlewamy i dodajemy do masy ziemniaczanej. Bardzo delikatnie mieszamy.
Na dużej patelni rozgrzewamy 2-3 mm warstwę oleju. Zwilżonymi dłońmi formujemy kulę wielkości piłeczki ping-pongowej lub ciut większą i delikatnie spłaszczamy formując na kształt niewielkich burgerów. Smażymy na rozgrzanym oleju, aż do zrumienienia z obu stron. Usmażone odsączamy na papierowym ręczniku. Podajemy same lub z jogurtem przyprawionym miętą, kolendrą i ewentualnie sokiem z limonki.
super kotleciki 🙂 wspaniale doprawione 🙂
Pięknie wyglądają, takie żółciutkie. Na pewno też świetnie smakują, uwielbiam takie klimaty.
Przepyszne dziekuje za przepis
Wyśmienite, będę powtarzać. Przepis okazał się świetny.