Pieczony naleśnik to właściwie „dutch baby” – dosłownie tłumacząc: holenderskie dziecko. Co prawda nie pochodzi z Holandii, bo pierwsze wzmianki o nim pochodzą z USA z ok. 1900 roku. Podobno tworząc przepis inspirowano się… niemieckimi plackami. Skąd holenderska nazwa – nie wiadomo. Być może powód jest taki sam, jak w przypadku naszej ryby w marchewce nazwanej „po grecku”. Dutch baby uchodzi obecnie za klasykę nowojorskich śniadań. Receptura jest niemal identyczna jak na nasze tradycyjne naleśniki – tyle tylko, że wlewamy ciasto na rozgrzaną patelnię i wstawiamy do piekarnika zamiast smażyć. Jak smakuje pieczony naleśnik? Jego środek jest mięciutki, a brzegi przyjemnie chrupiące. Skradł moje serce od razu! Nie tylko smakiem, ale także tym, że jest mniej pracochłonny – nie musimy stać długo nad patelnią. Podajemy go ze swoimi ulubionymi dodatkami – koniecznie od razu po przygotowaniu. U mnie była to tym razem bita śmietana i jagody (boskie połączenie), ale najczęściej zjadam go po prostu polewając odrobiną syropu klonowego. Taki naleśnik jest odpowiedni dla 1-2 osób.
Pieczony naleśnik:
- 1/2 szklanki mąki pszennej
- 1/2 szklanki mleka
- 2 duże jajka
- 2 łyżki cukru pudru
- 2 łyżki masła
- 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
- szczypta soli
- dodatki np.: sezonowe owoce, cukier puder, bita śmietana, mascarpone, syrop klonowy, masło orzechowe, smażone jabłka, dżem
Do przygotowania będziemy potrzebować patelni o średnicy 24-26 cm przystosowanej do piekarnika (ewentualnie naczynia żaroodpornego). Miksujemy lub blendujemy składniki: makę, mleko, jajka, wanilię, cukier puder i sól – tylko do połączenia składników – zajmie to ok. 10-15 sekund. Ciasto powinno być dosyć płynne. Odstawiamy je do odpoczęcia na 20-30 minut. Potem nastawiamy piekarnik na 210-215ºC – wraz z pustą patelnią w środku.
Gdy ciasto odpocznie, a piekarnik będzie nagrzany – wyjmujemy patelnię (uwaga, rączka jest gorąca, używajcie rękawicy) i wrzucamy na nią masło. Kręcimy patelnią, aby rozprowadziło się po całym dnie i brzegach, a następnie szybko wlewamy ciasto. Od razu wstawiamy z powrotem do piekarnika. Pieczemy naleśnik, aż brzegi się zbrązowią (ok. 10-12 minut z termoobiegiem lub ok. 15-17 bez termoobiegu – najlepiej obserwować, aby naleśnik się nie spalił). Od razu podajemy z ulubionymi dodatkami.
Naleśnik bezpośrednio po wyjęciu z pieca jest mega wyrośnięty – potem w trakcie stygnięcia powoli opada, ale powinien zachować wysokie boki. Przykładowe kombinacje: cukier puder i truskawki; maliny i mascarpone, bita śmietana i jagody, masło orzechowe i banany, borówki i syrop klonowy, smażone jabłka i cynamon.
Też lubię tą formę naleśnika 🙂
muszę go wreszcie zrobić, bo kusi mnie od dłuższego czasu 🙂
smakuje nie tylko dzieciom, ale również dorosłym!!!
O właśnie! Przepis powinien być umieszczony w kategorii „Przepisy rzyjazne wszystkim” 🙂