Lato to czas, kiedy owoce aż krzyczą by je zjeść. Kuszą kolorami i zapachem. Ja przepadam za malinami. Szczególnie tymi samodzielnie zebranymi lub przynajmniej kupionymi na maleńkim ryneczku od lokalnego dostawcy. Są znacznie pyszniejsze. Mogę wyróżnić dwa idealne sposoby na wykorzystanie malin. Albo spożyć od razu cały koszyczek, albo przygotować malinową chmurkę. Chrupiąca beza z migdałami, krem z mascarpone, galaretka malinowa i kruchy spód z pewnością będą hitem każdego rodzinnego spotkania. Ciasto zdecydowanie łatwiej przygotować, jeśli jego pieczenie podzielimy na dwa dni – ja jednego piekę spód i robię galaretkę, a na drugi dzień robię krem i bezę oraz składam ciasto.
Malinowa chmurka – kruchy spód:
- 1 szkl. mąki pszennej + 4 łyżki (180 g)
- 1/2 kostki masła (100 g)
- 2 łyżki cukru pudru
- 1 łyżka cukru z wanilią
- 3 żółtka dużych jaj (białka zostawiamy)
- szczypta soli
Malinowa chmurka – galaretka malinowa:
- 600-700 g świeżych lub mrożonych malin
- 3 galaretki malinowe
- 4 szklanki wrzątku
Malinowa chmurka – wierzch:
- 3-4 białka dużych jaj
- 3/4 szklanki drobnego cukru do wypieków
- 1 czubata łyżeczka mąki ziemniaczanej
- 4 łyżki płatków migdałów
Malinowa chmurka – krem:
- 600 ml śmietany kremówki 30%
- 250 g mascarpone
- 2 łyżki cukru pudru
- 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
Kruchy spód: Wszystkie składniki wyrabiamy na jednolite ciasto (w malakserze, mikserze z hakiem lub ręcznie). Wstawiamy do lodówki na 30 minut. Po tym czasie wylepiamy nim średniej wielkości blaszkę (ok. 23×33 cm lub ciut większą) wyłożoną papierem do pieczenia. Nakłuwamy ciasto widelcem. Na czas nagrzewania się piekarnika chowamy do lodówki. Pieczemy ok. 18 minut w 190°C (180°C z termoobiegiem).
Galaretka malinowa: Zagotowujemy 1 litr wrzątku i wlewamy do naczynia żaroodpornego. Wsypujemy trzy opakowania galaretki i mieszamy do rozpuszczenia. Gdy płyn wystygnie, wstawiamy do lodówki. Gdy tylko galaretka zacznie tężeć (będzie płynna w środku, a zacznie tężeć na brzegach) – mieszamy ją z malinami i wylewamy na upieczony spód. Chowamy do lodówki, aż całkowicie zastygnie.
Krem: Mascarpone miksujemy z cukrem i ekstraktem, a następnie stopniowo dolewamy kremówkę. Miksujemy, aż masa się ubije i będzie sztywna (uważajmy, aby nie ubijać zbyt długo, inaczej powstanie masło). Kremem smarujemy równomiernie zastygniętą galaretkę na cieście.
Wierzch: Białka ubijamy, a gdy będą już sztywne, stopniowo dosypujemy drobny cukier. Piana powinna być sztywna i błyszcząca. Dodajemy mąkę i jeszcze chwilę ubijamy, aby cukier się całkowicie rozpuścił. Blachę z ciastem stawiamy na arkusz papieru do pieczenia i odrysowujemy kształt dna. Przekręcamy na drugą stronę i nakładamy białka do narysowanej lini. Wyrównujemy i posypujemy płatkami migdałowymi. Przenosimy bezę na płaską blachę (najlepiej tą od piekarnika). Wkładamy całość do piekarnika nagrzanego do 130°C z termoobiegiem (140°C bez) i suszymy przez godzinę, a następnie przez pół godziny studzimy w zamkniętym piekarniku. Po wystudzeniu delikatnie odrywamy od papieru i nakładamy na krem. Przechowujemy w lodówce, aby beza nie zmiękła – bez przykrycia.
Uwielbiam to ciasto:)
ależ to ciasto jest apetyczne, aż zachęca żeby sięgnąć po widelczyk i uszczknąć kawałeczek….a miałam przejść na detoks warzywno-owocowy. Ech jak żyć gdy takie cuda kuszą 🙂
Przejdź na detoks śmietankowo- owocowy i będzie ok. Taka drobna modyfikacja
Wypróbowane niejednokrotnie. Potwierdzam – jest obłędne.
Dziś już nie, ale za tydzień taka malinowa chmurka i u mnie zawita. Wygląda obłędnie.
Ciasto super, robiłam już trzy razy. Jednak zawsze mam ten sam problem. Beza mi się łamie. Jak mam ja przenieść?
Czy będą powinna być całkowicie sucha?
Nie mogę sie doczekać sezonu na maliny. Są tak pyszne i zdrowe. Pozdrawiam ; )