Polacy zawsze uważali, że coś co obce jest lepsze. Stąd pierogi ruskie, ryba po grecku, karp po żydowsku, pieczeń rzymska, a fasolka… po bretońsku. Fasolka goszcząca na polskich stołach (i w barach) jest naszym daniem narodowym z którego możemy być dumni. W Bretanii (region Francji) raczej jej nie spotkamy, a jeśli znajdziemy podobną potrawę – będzie miała najpewniej polskie lub angielskie korzenie. Fasolka po bretońsku to danie, które uwielbiałam od dziecka (smak moczonego w niej chleba jest nieziemski!) To też świetny pomysł na jesienno-zimowy obiad jednogarnkowy.
Składniki:
- 500 g fasoli „piękny Jaś” (1 opakowanie)
- 30-35 dag boczku wędzonego
- 30-35 dag wędzonej kiełbasy dobrego gatunku
- 4 duże cebule
- 5 ząbków czosnku
- 2 czubate łyżki koncentratu pomidorowego
- 1 łyżka majeranku
- 1 łyżeczka papryki słodkiej
- 1 łyżeczka papryki ostrej
- 1 łyżeczka estragonu
- 1 liść laurowy
- 4 ziarenka ziela angielskiego
- sól, świeżo zmielony pieprz
- opcjonalnie: łyżka miękkiego masła i łyżka mąki pszennej
Fasolę płuczemy i namaczamy na noc, w garnku, w zimnej wodzie (wody powinno być 3-4 cm nad poziom fasoli). Na drugi dzień podsmażamy na patelni boczek i kiełbasę pokrojone w kostkę. Gdy tłuszcz się wytopi, dodajemy pokrojone w kosteczkę, lekko posolone cebule. Gdy się zeszklą, dodajemy papryki – słodką i ostrą oraz wyciśnięte ząbki czosnku. Podsmażamy przez 1 minutę i dodajemy do namoczonej fasoli (wody nie wylewamy!). Wrzucamy liść laurowy i ziele. Dusimy pod przykryciem do czasu, aż fasola będzie miękka (około 1-1,5). Po tym czasie dodajemy koncentrat, majeranek, estragon oraz przyprawiamy solą i pieprzem. Mieszamy, wyławiamy listek i ziele. Gotujemy jeszcze 5 minut. Ja najbardziej lubię fasolkę w takiej wersji, ale jeśli nie wyobrażacie sobie innej niż bardzo gęstej – przygotowujemy zacierki. Rozcieramy 1 łyżkę miękkiego masła z 1 łyżką mąki. Powstałe zacierki dodajemy do fasolki i mieszamy, aż do rozpuszczenia. Fasolka po bretońsku najlepsza jest odgrzewana na drugi dzień, podana ze świeżym pieczywem.
Wydaje mi się, że to nazewnictwo potraw, by dodać im zagranicznego posmaku, wynikało z czasów PRL, kiedy ludzie nie mogąc zwiedzać świata, żyjąc zazwyczaj na dość niskim poziomie, poprzez przygotowywanie takich dań, o takich nazwach, mogli chociaż troszkę poczuć się obywatelami świata. :))
A fasolkę uwielbiam. Mój ulubiony jednogarnkowiec.
Teraz cały świat mamy na talerzach i to dosłownie 🙂
też uwielbiam i cała moja rodzina:) wyglada fantastycznie:)
Zastanawia mnie niewylewanie wody po namoczonej fasolce. Ja zawsze wylewam, poza tym jak mi sie pierwszy raz zagotuje, to tez wylewam i dopiero w nastepnej wodzie gotuję. Taka nie zmieniona ma gorzkawy posmak jak dla mnie. Zawsze w ten sposób robisz?
Ja też bardzo lubię fasolkę 🙂
Wylewając wodę po moczeniu fasoli, wylewasz także wszystkie składniki mineralne, które fasola oddała do wody przez całą noc. Fasola wychodzi gorzka jeśli była stara (zepsute ziarna o zmienionym kolorze należy wyrzucić) lub jeśli damy majeranek na początku gotowania – długo gotowany może dawać gorzki smak. Potrawę przyprawiamy dlatego na końcu. Zmiana wody nie ma rzadnego wpływu na gorzkawy posmak.
Nati, ja słyszałam, że coś tam się wydziela niedobrego z fasolki, coś ciężkostrawnego, czy jakoś tak 😉 I dlatego powinno się wylewać wodę z moczenia fasoli.
PS.
Wylewaną czy nie, taką bretonkę to bym zjadła 🙂
Wydziela się białko, bardzo nam potrzebne lecz działające… wiatropędnie 😉 jednak wcześniejsze wypłukanie fasoli i dodanie m.in. estragonu i ziela całkowicie eliminuje dodatkowe atrakcje 🙂
Spróbuję zrobić na Twój sposób i zobaczę jak to wyjdzie 🙂 Dziękuję za odpowiedź 🙂
Smakowo powinno wyjść tak samo 🙂 Pozdrawiam!
Uwielbiam fasolkę po bretońsku, właśnie wczoraj ją miałam na obiad, choć w wersji wegetariańskiej bez boczku i kiełbasy 🙂
też lubię, ale mąż bardziej, chętnie poczęstowałabym się:)
Zawsze pyszna i zawsze swietnie smakuje 🙂
a ja nie lubię 🙁 Zawsze wypijam wodę, wyjadam kiełbaskę, a fasole zostawiam, ale woda i kiełbaska suuuper! 😀
wieki nie robiłam, a tak uwielbiam:) coraz częściej się łapie, że to co jadłam w dzieciństwie rzadko robię, a szkoda.
Uwielbiam fasolkę, zwłaszcza w wykonaniu mojej mamy:)
Bardzo lubię. Co prawda bez mięsa, ale w każdej wersji fasolka w pomidorach smakuje wspaniale 🙂
Uwielbiam fasolkę po bretońsku, ale zawsze wybieram z niej boczek;d
Jak dla mnie – smak dzieciństwa, moja mama często robiła w okresie jesienno-zimowym. Pycha u Ciebie wygląda!
Ale mi narobiłaś smaka… ten chleb moczony w sosie obudził wspomnienia i ślinianki 🙂
Oj tak, dla mnie też koniecznie z chlebem, moczony w fasolce… mmm pycha!
uwielbiam 🙂 ale mi smaka narobiłaś!
Nie wiem, czy ma to jakiś związek z polską nazwą posiłku, ale fasola z sosem pomidorowym (bez mięsa) jest bardzo popularna w Brytanii.
Wtedy by się nazywała po brytyjsku 🙂 Fasola z kiełbaską i boczkiem to typowo polski przepis i raczej nazwa powstała przypadkowo. Choć istnieje legenda, że polski ksiądz pojechał do Bretanii we Francji i tam przygotowywał tą fasolkę, którą ochrzczono „po bretońsku” (a la bretonne)
Ostatnio też robiłam …. bo Mąż uwielbia 🙂 Piękne zdjęcie :)!
Uwielbiam fasolkę, ale mi narobiłaś smaku:)
Nie przepadam za fasolką, ale… wygląda bardzo smacznie 🙂
Fasolka po bretońsku jest jedną z moich dań, gdzie mogę zafantazjować do woli. Dodatkowo dodaję tzw. ratatuj, czyli wszystko co zostało nie zjedzone w lodówce czyli pozostałości z wędlin, kiełbasy itp. itd. 🙂 aha zaprawiam sos pomidorami gomarowskimi ze słoika, które bardzo ładnie nadają konsystencji lekko zagęszczonej. Polecam.