Pamiętam, że gdy kupiłam książkę kulinarną „Opowiadania drewnianego stołu” Moniki Waleckiej zacierałam rączki z radości, że może nauczę się piec jej pyszne chleby na zakwasie. Okazało się, że książka skupia się ulubionych przepisach autorki, zaś na pozycję z chlebami muszę jeszcze poczekać (Ach, dalej mi się marzy takie pieczywo, a Monika to prawdziwy guru w tym temacie! Mam nadzieję, że uda mi się załapać kiedyś na kurs piekarniczy). Książka poszła na półkę, ale po jakimiś czasie do niej wróciłam, by odkryć wyborną, orzechową szarlotkę Moniki. Mocno podprażone orzechy włoskie dają jej intensywny taki lekko palony, wytrawny smak. Jest wyjątkowo krucha. Przyjęła się u mnie bardzo, choć ja wolę ją w wersji bez rodzynków (team: #wydłubujęrodzynki). Podobnych szarlotek znajdziecie w sieci mnóstwo, ale to mocne podprażenie jest tu sekretem! Jeśli tej jesieni nie piekliście jeszcze szarlotki, spróbujcie takiej wersji – mi niestety opadły tym razem białka – nie miało to jednak wpływu na smak.
Wyborna szarlotka orzechowa:
- 1 szklanka orzechów włoskich
- 1,5 szklanki mąki pszennej (250 g)
- 0,5 szklanki cukru pudru (100 g)
- 150 g masła (¾ kostki)
- 3 jajka (żółtka i białka osobno)
- 3 łyżki cukru z wanilią (do białek)
- niepełna łyżeczka proszku do pieczenia
Nadzienie:
- 6 dużych, kwaskowych jabłek (u mnie szara reneta)
- 3 łyżki masła
- 2 łyżki miodu
- 1 łyżeczka cynamonu
- opcjonalnie: duża garść rodzynków
Zaczynamy od orzechów. Wsypujemy je na suchą patelnię i podprażamy na dość dużej mocy, aż się zrumienią. Musimy je często mieszać. Powinny się mocno zezłocić w miejscach gdzie nie mają skórki, oraz mocno ściemnieć w miejscach ze skórką. Patelnia może lekko dymić. Gdy tylko pojedyncze skórki zaczną robić się czarne, wyłączamy palnik. Jeszcze gorące orzechy mielimy w malakserze lub blenderze na pył. Zostawiamy do całkowitego ostygnięcia. Orzechy łączymy z mąką, cukrem pudrem i proszkiem do pieczenia. Mieszamy. Dodajemy masło pokrojone na kawałki – możemy posiekać je z suchymi składnikami nożem lub wstępnie wyrobić w mikserze z hakiem. Dodajemy żółtka jajek i zagniatamy na jednolite ciasto (ręcznie lub w mikserze z hakiem). Ciasto dzielimy na dwie części – mniejszą (1/3) i większą (2/3). Mniejszą owijamy w folię i chowamy do zamrażarki. Większą wylepiamy tortownicę o średnicy ok. 24 cm (całe dno, a brzegi wylepiamy do połowy wysokości). Nakłuwamy ciasto widelcem w wielu miejscach i chowamy na minimum 1-2 godziny do lodówki (lub 30 min do zamrażarki). Ciasto można też zostawić w lodówce na całą noc, a piec na drugi dzień (gdy ciasto pieczemy na drugi dzień, mniejszej ilości ciasta nie chowamy do zamrażarki, tylko do lodówki).
Jabłka obieramy, pozbywamy się gniazd nasiennych i kroimy w plasterki. W garnku rozpuszczamy masło. Dodajemy jabłka i dusimy przez 1-2 minuty na dużej mocy, po czym zmniejszamy moc i dodajemy miód oraz cynamon (a także rodzynki – jeśli używamy). Dusimy, mieszając – aż odparuje cała woda, którą puściły jabłka. Połowa powinna się rozpaść na mus. Zdejmujemy z ognia i zostawiamy do zupełnego ostygnięcia. Zimne jabłka rozkładamy na przygotowanym spodzie. Piekarnik nagrzewamy do 175-180°C (grzanie góra-dół). Białka ubijamy na sztywno z cukrem waniliowym (najlepiej z prawdziwą wanilią, jeśli nie mamy można użyć cukru pudru). Ubijamy, aż cukier się rozpuści. Ubite na sztywno białka, rozkładamy na jabłkach. Mniejszą część ciasta wyciągamy z zamrażarki i ścieramy na tarce jarzynowej o dużych oczkach. Rozkładamy równomiernie na białkach. Wstawiamy do piekarnika i pieczemy ok. 45 minut. Ostudzoną szarlotkę możemy posypać cukrem pudrem.
apetycznie wygląda
Wypróbuję weekend. A co zrobić, żeby białka nie opadły? Pozdrawiam
Unikajmy ich „przebicia”
Wyborna, całej rodzinie bardzo smakowała
Najlepsza szarlotka jaką jadłam. Polecam.
Aż ślinka cieknie… 🙂 Przepis na pewno wykorzystam
Wygląda cudownie 🙂 I te orzechy… muszę koniecznie jej spróbować.
Wypróbowana – genialna!
Zrobiłam i jest świetna z tym że jak ktoś lubi trochę mnie słodkie ciasta to radzę dać 2/3 szklanki cukru a nie połowę, dałam cukier trzcinowy który jest chyba delikatniejszy i wraz trochę mam wrażenie ze kruszonka na górze jest zbyt słodka, warstwa z ubitych białek nie jest konieczna dla osób unikajacych cukru ponieważ daje tylko efekt wizualny, po ostygnięciu ciasta bialka opadaja, a dają jednak dodatkowy cukier, ogólnie zrobiłam wszystko zgodnie z opisem, ale następnym razem dałabym mniej cukru. Poza tym jest świetna!:)
Dziś zrobiłam, pół blaszki nie ma. Rewelacyjna:-) Polecam.