Niedawno miałam możliwość uczestniczyć w warsztatach fotograficznych organizowanych przez Olympus i agencję Blomedia (właściciela portalu SmaczneBlogi). Warsztaty na temat fotografii kulinarnej dla ponad 20 blogerów poprowadził Jakub Kaźmierczyk – fotograf współpracujący z takimi markami jak Pizza Hut czy Starbucks. Jako, że jestem czytelniczką jego recenzji i poradników na portalu fotograficznym fotoblogia.pl nie ukrywam, że z warsztatami wiązałam duże nadzieje.
Warsztaty zaczęły się z opóźnieniem, jednak możliwość poznania wielu blogerów kulinarnych rekompensowała to w całości. W pierwszej części zajęć Kuba przedstawił nam prezentację o doborze sprzętu i akcesoriów do fotografii kulinarnej. Dowiedzieliśmy się, że do dobrych zdjęć kulinarnych wcale nie potrzeba profesjonalnej lustrzanki i drogich obiektywów. Kuba pokazał kilka swoich prac wykonanych amatorskimi aparatami Olympus PEN, które wypadły zaskakująco dobrze w porównaniu do zdjęć wykonanych ciężką i drogą lustrzanką. Oprócz oczywistości takich jak używanie światła dziennego, rozpraszanie światła i używanie atrakcyjnych teł do zdjęć ze starych desek, zabrakło mi sztuczek i trików, którymi często dzielą się znani fotografowie żywności. Niestety nie dowiedzieliśmy się jak sfotografować nieatrakcyjną zupę, jakich kadrów używać do poszczególnych potraw, jakich czasów naświetlania używać dla rzeczy ruchomych (ognia, pary, lecącego soku czy cukru pudru) – a właśnie na takie smaczki liczyłam najbardziej! Szkoda, że Kuba nie poświęcił temu więcej uwagi.
W drugiej części mieliśmy okazję wypróbowania sprzętu Olympus w akcji. Uwielbiam nowe zabawki i na przetestowanie złapałam najbardziej polecany aparat (w stosunku jakości do ceny): bezlusterkowiec Olympus E-PL5. Bezlusterkowce to aparaty na pograniczu lustrzanki i kompaktu. Są małe, mają wymienne obiektywy, lecz nie posiadają lustra. Jakość lustrzanki z wymienną optyką, zamknięta jest więc w małym, poręcznym aparacie. Olympus bardzo zachwycił mnie swoim wyglądem w stylu retro – jest po prostu atrakcyjny wizualnie. Ale czy robi dobre zdjęcia? Kuba przygotował nam trzy plany zdjęciowe z różnymi stylizacjami potraw. Mogliśmy do woli testować każde ustawienie aparatu. Mieliśmy na to dużo czasu. Kuba niestety nie zrobił krótkiego szkolenia dla początkujących użytkowników aparatów z zasadami działania poszczególnych opcji. Każdy był zdany na siebie, na szczęście na wszystkie pytania szczegółowo odpowiadał zarówno on jak i pomocny Pan Przedstawiciel z Olympusa. PEN E-PL5 udało mi się opanować bardzo szybko. Okazało się że w małej obudowie jest wiele mocy. Z jakości zdjęć byłam bardzo zadowolona (oceńcie sami), moim zdaniem obraz jest porównywalny z lustrzankami amatorskimi. Dzięki wbudowanej stabilizacji zdjęcia były ostre – aparat świetnie ostrzył nie tylko całościowo, ale także w zadanych punktach. Świetnie radził sobie z balansem bieli. Po zmianie przesłony czy czasu naświetlania efekt końcowy był widoczny od razu na wizjerze elektronicznym – jeszcze przed zrobieniem zdjęcia. Ekran można odchylać, co doceni każdy bloger kulinarny fotografujący z góry. Wyjątkowo podobała mi się opcja dla gadżeciarzy w wyższym modelu E-P5 – aparat bezprzewodowo łączył się z tabletem pokazując na nim gotowe zdjęcie od razu po wykonaniu. Za jego największą wadę uważam brak wbudowanej lampy błyskowej – choć przyznam, że korzystając ze swojego aparatu nigdy jej nie używam – jednak fotografując w nocy, w plenerze, na pewno by się przydała. Po poznaniu możliwości aparatów, prowadzący przedstawił nam tajniki fotografowania w świetle sztucznym – za pomocą zarówno oświetlenia stałego jak i błyskowego. Można było się dowiedzieć w jakie lampy warto zainwestować, jak ustawić blendy i czym je zastąpić w domowych warunkach. Zapamiętam trik z lusterkiem IKEA – na zdjęciach daje fajne odblaski.
W ostatniej części warsztatów Kuba nauczył nas jak szybko obrabiać zdjęcia. Kilka zmian suwakiem i już zdjęcie jest jasne, o odpowiednim kontraście, nasyceniu i prawidłowym balansie bieli. Wszystko zwięźle i na temat – żałowałam, że ta część trwała tak krótko. W dzisiejszych czasach końcowa obróbka zdjęć jest niezbędna. A im bardziej profesjonalne i apetyczne zdjęcie, tym milsze wrażenia czytelników bloga.
Podsumowując: warsztaty miały na celu przybliżenie blogerom kulinarnym ogólnej tematyki fotografii żywności oraz poznanie sprzętu Olympusa. O fotografii kulinarnej dowiedziałam się kilku ciekawych rzeczy, choć nie ukrywam, że liczyłam na więcej! Bezlusterkowce Olympusa bardzo mi się podobały i ze spokojnym sumieniem mogę je polecić. Nie zastąpią one na pewno profesjonalnej, pełnoklatkowej lustrzanki – jednak mogą stanowić jej doskonałe uzupełnienie np. w podróży czy na wakacjach. To także doskonały aparat dla amatorów, którzy oczekują od swoich zdjęć wysokiej jakości oraz doświadczonych użytkowników z ograniczonym budżetem.
Bardzo się cieszę, że mogłam uczestniczyć w warsztatach i poznać wielu wspaniałych blogerów, których strony często odwiedzam. Mam nadzieję, że wyniesiona wiedza przyczyni się z korzyścią dla moich czytelników i że będziecie mogli oglądać coraz lepsze fotografie dań, które przygotowuję 🙂
Super! Chociaż przyznam, że sama chętnie dowiedziałabym się, jak sfotografować cukier puder:)))
Z cukrem pudrem poczyniłam ostatnio próby i nie wyszło tak jak chciałam 😉
może i zabrakło tych trików i małej instrukcji dla aparatów (o czym wspomnieliśmy Kubię), aczkolwiek ja bez tych trików mogę się obyć, bo wiem ze podstaw mi też brakowało, dlatego ja tą dawką wiedzy byłam zachwycona. Jednak to fakt, gdy ktoś liczył na więcej jak Ty, bo Twoje zdjęcia już osiągnęły dobry poziom to możesz mieć niedosyt:) a aparat olympusa i tak robi lepsze niz moj dotychczasowy wiekowy, który chce wymienić, ale ciągle się znajdzie coś innego:P
I było fajnie, przede wszystkim poznać tylu ludzie, których blogi się śledzi:)
Mnie jeszcze nie zadawalają, dlatego chętnie dowiem się o fotografii jak najwięcej :))) mnie Olympusik też zachwycił, mimo źe fotografuję lustrzanką to ma juź ponad 7 lat, a technika poszła duuużo do przodu 🙂
Fajnie było 🙂 Ja jestem kompletna dupa fotograficzna, więc dla mnie te warsztaty super. No i poznać tylu fajnych blogerów to też nie lada gratka 🙂
Pewnie, że fajnie 🙂
Każde takie warsztaty są cenne. Nawet jeśli nie jesteś do końca zadowolona (chociaż i tak robisz cudowne zdjęcia:)) to na pewno to fajnie wykorzystasz 🙂 Aż troszeczkę zazdroszczę 😉
Jestem zadowolona, ale w recenzji chciałam opisać czego brakowało – może dzięki temu kolejne będą jeszcze lepsze 🙂 o fotografii nie wiem wiele, chciałabym robić jeszcze lepsze zdjęcia, na pewno będę czytać i się szkolić 🙂
Są warsztaty lepsze i warsztaty gorsze, ale na każdych czegoś się można nauczyć 🙂
Tak, zdecydowanie warto na takie uczęszczać 🙂
Świetna przygoda ;D
Fantastyczna sprawa, zawsze można dowiedzieć się czegoś nowego i przeżyć niezłą przygodę 🙂
Marzy mi się dobry aparat, mam kompaktowy tyle że z wyższej półki, niestety jego obiektyw jest mały. Wszystkie zdjęcia staram się robić w świetle dziennym, żeby zrobić dobre trzeba się namęczyć i tak z większości nie jestem zadowolona:)
Odpowiednie światło to największa część sukcesu 🙂
Wypada tylko pozazdrościc – pozytywnie oczywiście !
Zazdroszczę możliwości udziału w warsztatach, nawet jak nie o wszystkim się z nich dowiedziałaś. Masz piękne zdjęcia.
Zazdroszczę Ci tych warsztatów.
Skąd miałaś zaproszenie?
Zaproszenie otrzymałam od agencji Blomedia 🙂
o ja! Super musiały być 😀
Taka okazja nie do zmarnowania 😉
A można wiedzieć jak się dostałaś?
Warsztaty organizowała agencja Blomedia, która zaprosiła blogerów stowarzyszonych w smaczneblogi.pl
Bardzo fajne zdjęcia z warsztatów!
bardzo fajna sprawa takie warsztaty, mam nadzieję że i ja kiedyś pojadę 🙂
Ja jestem antytalenciem technicznym i praktycznie używam dwóch ustawień w swoim aparacie. Ostatnio jednak postanowiłam się rozwinąć troszkę i też wzięłam udział w warsztatach. Podobno wiedza jaką pozyskaliśmy to tylko niecałe 2 procent tego, co trzeba wiedzieć więc jest mnóstwo pracy przede mną! Żałuję, że na moich warsztatach nie było innych blogerów…:(
Ojej zazdroszczę. No kurcze, więcej nic nie napiszę. No może tyle, że super fotki i że zazdroszczę takich warsztatów.
Byłam na mini warsztatach z Kubą w Krakowie przy okazji Orange blog Talks i fotografowaliśmy te same muffinki i mozzarellę 😉 Czekam na Twoje fotki po szkoleniu 🙂