Gruzja - Batumi

Starówka Batumi. Nie taka stara – ma tylko ponad 120 lat

W poprzednim wpisie skupiłam się na Tbilisi. Leżący na zachodzie Gruzji region Adżaria różni się od niego zupełnie. Jego stolicą jest kurort Batumi. Dawniej Filipinki (a współcześnie Natalia Lesz) śpiewały o herbacianych polach – dziś ich już prawie nie ma – większość upraw zastąpiły cytrusy, lecz Batumi nadal jest miejscem z marzeń. Jest tam chyba wszystko, wręcz aż za dużo, ale to właśnie dlatego Batumi jest tak interesujące. 

Przejeżdżając przez tunel łączący Gruzję wschodnią z zachodnią od razu coś się zmienia. Niby to jeden kilometr, a jednak powietrze już wydaje się bardziej ciepłe. Im bliżej Morza Czarnego nad którym leży Adżaria, tym więcej na drzewach kaki, pomarańczy, mandarynek i innych egzotycznych owoców. Krajobraz się nie zmienia – dalej są góry, rzeczki, podobne domki – tylko palm w ogródkach jakoś więcej. Gdy zatrzymujemy się na postój na przedmieściach od razu trzeba zdjąć kurtki – jest 22 stopnie w połowie listopada.

Batumi

Tak jak widok na Tbilisi dużo mówi o mieście, tak samo panorama Batumi zapowiada już czego możemy się spodziewać – futurystyczne budynki o niesamowitych kształtach, morze, atrakcje. Nie pasuje mi to zupełnie do stereotypowego wyobrażenia o Gruzji, ale jestem ciekawa. Gdy wjeżdżamy do miasta jest już wieczór. Widać morze – ale neonów, jest stocznia, zaraz obok drogie hotele, drapacze chmur oraz diabelski młyn. Wschodnie Las Vegas, ale w takim pozytywnym sensie. Trudno uwierzyć, że miasto nie ma nawet 200 tys. mieszkańców. Nad głowami sunie nam wagonik kolejki linowej. To tu jest kolejka? Jak w Tbilisi? Ale gdzie ona wjeżdża? Otóż trasa kolejki linowej w Batumi jest znacznie dłuższa niż jej odpowiednika w stolicy. Jedziemy niemal 3 km, aż do pobliskiej góry. Tam znajduje się taras widokowy. My podziwialiśmy widoki nocą – zastanawiam się jak pięknie musi być w dzień. Cena za wjazd w obie strony to 3 lari (ok. 6 zł).

Gruzja - Batumi

Panorama Batumi

Batumi noc

Widok na Batumi nocą – z tarasu widokowego na końcu trasy kolejki linowej

Promenada

Plaża w Batumi jest kamienista. Choć latem temperatura w morzu ma ponad 20 stopni, a w mieście panują upały, to plackiem na piasku nie poleżymy. Po kąpieli warto za to wybrać się na spacer i jeśli lubimy, można skorzystać z przejażdżki diabelskim młynem. Promenada ma kilka kilometrów długości – wzdłuż niej rosną podświetlone palmy, a co chwila stoi jakaś mniej lub bardziej brzydka rzeźba ze sztuki nowoczesnej. Można wskoczyć w wielkie mosiężne buty, dosiąść się na herbatkę lub podziwiać ogromne japonki spoczywające na jajkach.

Morze Czarne

Morze Czarne i … kaczki?

Wszystko dla turystów – za to można lubić lub nie lubić Batumi. Jeśli miałabym wybrać, to najbardziej podobała mi się rzeźba przedstawiająca parę Ali i Nino ze słynnej, romantycznej książki. Para najpierw daleko od siebie, bardzo powoli się przysuwa, aż przeniknie. Postaci symbolizują stykającą się Azję i Europę dla Gruzinów. Jeśli nie lubimy spacerów lub porannego joggingu to sama promenada jest przyjazna także dla użytkowników rowerów – w mieście działa system ich wypożyczania, a obok bulwaru jest szeroka ścieżka.

Ali i Nino

Promenada oraz ruszający się pomnik Ali i Nino – w tej chwili rzeźby przenikają się

Gruzja - Wieża Czaczy

Świątynia czaczy – tutejsza wódka nie potrzebuje lepszego marketingu 🙂

Świątynia czaczy

Przy promenadzie stoi 25-metrowa wieża zegarowa. Nie jest futurystyczna, nie rzuca się w oczy, sama budowla wydaje się być kopią innego starego budynku. Można popatrzeć i przejść dalej, jednak nie jest to wieża zwykła, tylko pomysłowa atrakcja. Codziennie bowiem przez 15 minut, leje się tu bez ograniczeń czacza – gruziński bimber. Wystarczy przyjść o określonej godzinie i napełnić kubeczek trunkiem. Chyba nie jeden Polak chciałby taką wieżę mieć u siebie 😉

Wieża alfabetu i Uniwersytet Technologiczny

Spirala, przypominająca nieco nici DNA, a na górze wielka kula. Wieża alfabetu jest chyba w tej chwili najbardziej charakterystyczną częścią panoramy Batumi (a warto wspomnieć, że w 2006 jeszcze nie było tu żadnego wieżowca, a co roku powstaje ich kilka i za parę lat Batumi będzie zupełnie inne). Alfabet gruziński jest tak unikalny, że postanowiono go uczcić 130-metrowym budynkiem. Alfabet składa się z 33 liter inspirowanych liśćmi winogron (litery mniej więcej odpowiadają naszym) i powstał w V wieku. Gruzini są dumni ze swojego języka, ponieważ jest zupełnie unikalny i niepodobny do innych. To dlatego gruziński jest tak trudny. Na szczęście z miejscowymi można łatwo dogadać się po rosyjsku, a z młodymi po angielsku. Metoda na migi też się sprawdzi, to bardzo przyjaźni ludzie, którzy uwielbiają Polaków (z batumskiego lotniska przyjedziecie do centrum ulicą Marii i Lecha Kaczyńskich!). Wieża jest w tej chwili zamknięta dla zwiedzających – nie można wjechać na górę – w przyszłości będzie tu widokowa restauracja i być może mini-hotel.

Wieża alfabetu

Wieża alfabetu

Piazza Square

Włoska… wróć… tzn. batumska Piazza

Uniwersytet Technologiczny w Batumi

Uniwersytet Technologiczny w Batumi

Tak jak wieża dawno alfabetu ukończona – ale pusta (bo zmieniają się pomysły rządzących), tak samo w nowoczesnym budynku uniwersytetu technologicznego hula wiatr. Charakterystyczną cechą 35-piętrowego budynku jest mini diabelski młyn wkomponowany w bryłę. Czy uniwersytet technologiczny się wprowadzi czy będzie tam kolejny hotel? Tego jeszcze nie wiedzą sami Gruzini, bo po zmianie rządu, nie ma sprecyzowanych planów. Sama jestem ciekawa.

Plac o nazwie „plac”

W Batumi znajdziemy pełno zapożyczeń z Europy. Znajdziemy londyńskie budki telefoniczne, a także plac stylizowany na styl włoski znajdujący się na starówce. Piazza Square to reprezentacyjna część miasta. Plac szczególnie ładnie wygląda w nocy. Pełno w nim knajpek – bardzo drogich, więc na budżetowy wyjazd warto poszukać restauracji ciut dalej.

Ogród botaniczny

W Batumi można naprawdę wypocząć. Jedną z największych atrakcji Adżarii jest batumski ogród botaniczny. Jest to jeden z największych ogrodów na świecie (114 ha), spacerować po jego zaułkach można przez kilka godzin. Gdy wpadliśmy tylko na chwilę jest możliwość przejechania „melexem”. Batumi leży w klimacie subtropikalnym, jednak ze względu na częste opady może tu rosnąć bardzo wiele gatunków roślin. Ponad 100 letni ogród posiada okazy z każdej z dziewięciu stref klimatycznych na świecie. Ogród skupia się raczej na dużej roślinności – drzewach i krzakach, mniej w nim kwiatów i bylin. Idealne miejsce do podziwiania i robienia zdjęć.

Ogród Botaniczny w Batumi

Takie widoki czekają nas w Ogrodzie Botanicznym w Batumi

Ogród Botaniczny w Batumi

To miejsce często wybierają pary na fotografie ślubne – musiałam mieć tu zdjęcie 🙂

Park Mtirala

Park Mtirala

Park Mtirala – rzekę trzeba pokonać wagonikiem napędzanym siłą mięśni

Adżaria przyciąga także turystów lubiących aktywny wypoczynek. Choć wysokie góry Kaukazu Wielkiego idealne dla fanów wspinaczki znajdują się na północy kraju to Adżaria jest doskonałym miejscem do trekkingu. Od kilku lat w pobliżu Batumi otwarty jest bowiem Mtirala National Park – oferujący pieszym turystom dwa szlaki. Wędrując po górach zachwyca roślinność – park jest wyjątkowo wilgotny. Poza tym piękne krajobrazy dzikiej przyrody i wodospady. Dla amatorów wrażeń zipline – pod okiem adżarskich opiekunów możemy zjeżdżać przypięci specjalną uprzężą na linach. Ja spróbowałam i powiem, że to świetna przygoda! Nie ma czego się bać.

Park Mtirala

W Parku Mtirala oko cieszą zbiorniki wodne i wodospady

Zipline

Zipline – świetna rozrywka, której można oddać się podczas trekkingu

Cytryny Gruzja

Gruzińskie cytryny tuż po zbiorach

Gruzja mandarynki

Wizyta w sortowni mandarynek – tutaj je się skupuje, sortuje i przygotowuje do eksportu

Gruzińskie mandarynki

Mandarynki – w tle ośnieżone szczyty kaukaskich gór

Cytrusy

Herbaciane pola w Batumi przestały być opłacalne – zastąpiły je hodowle cytrusów. Cytrusy rosną w całej Adżarii – zarówno w plantacjach jak i prywatnych ogródkach. Największą część upraw zajmują mandarynki. Gruzja eksportuje je głównie do Rosji i do swoich wschodnich sąsiadów. Gruzińskie mandarynki są słodkie, soczyste i pachnące. Miałam okazję odwiedzić ich bajkową uprawę oraz sortownię. W „fabryce mandarynek” przerabia się kilkaset ton tych owoców dziennie!

Adżarska wieś

Klimat Gruzji, niesamowitą gościnność Adżarów i ich pyszną kuchnię najlepiej poznaje się w ich domach. Tutaj chyba każdy ma zapas domowego wina i czaczy. Niezwykle miło wspominam wizytę w Gobroneti – wiosce położonej wysoko w górach, daleko od cywilizacji.  Została rozsławiona w książce Marcina Mellera, dlatego jest chętnie odwiedzana przez Polaków. Zamieszkuje ją 25 rodzin, jest też szkoła, do której uczęszcza tylko kilkoro dzieci. Jedna z rodzin prowadzi gospodę z noclegami. Supra (gruzińska kolacja), którą nam przygotowały miejscowe kobiety była wspaniała (ale o tym we wpisie kulinarnym!). Starszyzna za to przygotowała dla nas występ. Dziadkowie okazali się wyjątkowo dziarscy – tańczyli z energią nastolatków, a ich śpiew wzruszyłby każdego. To jedno ze wspomnień, które zostanie w sercu.

Gruzja wieś

Występ miejscowego zespołu folklorystycznego we wsi Gobroneti

Gruzja wieś

Po występie i sytej suprze – bruderszaft z tradycyjnego rogu

Ale czy trzeba odwiedzić adżarską chatę, aby przekonać się o gościnności Gruzinów? Okazało się, że nie. Jednego dnia jedliśmy kolację w batumskiej restauracji. Przy stole w tej samej sali znajdowali się Gruzini świętujący chrzest dziecka. Zaraz po przyjściu na naszych stołach wylądował tort – prezent od naszych biesiadujących sąsiadów. Za chwilę zaczęła grać muzyka, a biesiadnicy prosili nas do wspólnego tańca. Przyznam, że bawiliśmy się razem świetnie do samego końca imprezy. Wznosiliśmy za siebie wspólne toasty. To był wyjątkowo sympatyczny wieczór.

Gruzja tańce

Gruzini świętujący w knajpie – za chwilę i my do nich dołączyliśmy! Nie wypadło odmówić 🙂

Jak podsumować Adżarię?

Batumi i Adżaria różnią się od innych części Gruzji, ale to właśnie ich wyjątkowość jest ciekawa. Nie można oceniać przepychu Batumi – każdy ma inne gusta, ale w tym misz-maszu na pewno każdy będzie w stanie odnaleźć coś dla siebie. A pokazałam tylko małą cząstkę. Warto odwiedzić przecież także park z tańczącymi fontannami, jak również jedną z największych atrakcji Batumi – delfinarium. Ciekawą opcją jest też wizyta w kasynie, jeśli nigdy wcześniej nie mieliście okazji – to w hotelu Sheraton robi ogromne wrażenie.

Gruzja mural

Inna strona Batumi – równie ciekawa

Zachęcam do odwiedzenia Gruzji i samej Adżarii każdego – zarówno tych podróżujących z plecakiem, jak i tych pragnących luksusowego wypoczynku w nadmorskim kurorcie. Bo Batumi posiada nie tylko najlepsze hotele (jak Radisson Blu) na europejskim poziomie, ale także tanie hostele i kwatery.

Gruzja Radisson

Piękne pokoje hotelu Radisson Blu, który nas ugościł

Chciałabym podziękować Adżarii za zaproszenie w to niezwykłe miejsce – mam nadzieję, że Gruzja będzie ciekawą alternatywą dla Turcji, Tunezji i Egiptu – tak popularnych wśród Polaków. Sama tu chętnie wrócę, bo tydzień to zdecydowanie za mało! Następny wpis chciałabym poświęcić gruzińskiej kuchni – w niej też każdy znajdzie coś dla siebie. Zastanawiam się czy po przeczytaniu relacji „tak” wyobrażaliście sobie Gruzję? 🙂

Kliknij , aby przeczytać dalszy wpis o kuchni gruzińskiej

#blogerzywbatumi

FavoriteLoadingDodaj przepis do ulubionych
Pamiętaj, aby pochwalić się swoimi potrawami i wypiekami wg przepisów z bloga, wstawiając zdjęcie w komentarzu poniżej. Będzie mi też bardzo miło jak zaobserwujesz mojego bloga na Instagramie i na Facebooku - każde polubienie sprawia mi radość i motywuje do dalszej pracy!