Jeśli jesteś jedną z osób, która nie wzięłaby do ust surowej ryby – to ten przepis nie jest dla Ciebie. Wszystkich pozostałych zapraszam do wypróbowania przystawki, która gości na moim stole w każde święto łącznie z Wigilią i Wielkanocą. Może niektórzy popukają się w głowę, że zachwycam się rybą w oleju, jednak to najlepsze carpaccio z łososia, jakie kiedykolwiek jadłam. Przepis został kiedyś przywieziony z USA przez mojego wujka i był pilnie strzeżoną tajemnicą. Minęło już jednak wiele lat, więc czas uchylić rąbka tajemnicy…
Składniki:
- 0,5 kg świeżego filetu z łososia bez skóry i ości
- 50 g zielonego pieprzu w zalewie (w słoiczku)
- pęczek koperku
- olej kujawski (co najmniej 0,5 szklanki)
- sok z połówki dużej cytryny
- sól
Najważniejsze aby łosoś był świeży – tak jak w przypadku tatara wybieramy najładniejsze i najświeższe mięso. Łososia płuczemy pod bieżącą wodą i kroimy na cienkie plasterki – będzie się rozpadał, ale o to chodzi – powstaną paseczki. Łososia skrapiamy sokiem wyciśniętym z połówki dużej cytryny i dokładnie mieszamy. Koperek drobno siekamy i dodajemy do łososia. Zielony pieprz (możecie użyć także różowego pieprzu w zalewie – jest delikatniejszy, ja jednak preferuję zielony) odsączamy z zalewy, płuczemy pod bieżącą wodą i wrzucamy do pozostałych składników. Obficie solimy i dokładnie mieszamy. Na koniec wlewamy ok. pół szklanki oleju. Próbujemy czy trzeba dosolić lub dodać więcej soku z cytryny. Odstawiamy carpaccio na ok. 10 minut, aby składniki „przegryzły się”. Możemy podawać na stół wraz ze świeżym pieczywem (najlepiej smakuje z bagietką lub bułką wrocławską). Jeśli chcemy łososia przechować w lodówce, należy zalać go olejem tak, aby wszystkie kawałki były w nim zanurzone – tak zamarynowanego możemy przechowywać w lodówce do max. 3 dni.


To danie jest wspaniałe zarówno na przystawkę jak i samdzielnie. Pierwszy raz jadłam je u wujka Jasia. napewno Cieszy się, że go wspominamy!
Okej kujawski też przywieziony z USA czy może być polski?