Pierwszy raz zupę cebulową jadłam w restauracji. Spodziewałam się ostrości i zdecydowanego smaku. Byłam mile zaskoczona po spróbowaniu – cebula okazała się przyjemnie słodka i łagodna. I ta chrupiąca grzanka z serem… Od tamtej pory zupa cebulowa często gości na moim stole. Robi się ją bardzo szybko. Ja tym razem zrezygnowałam z tradycyjnej serowej grzanki pływającej na wierzchu, na rzecz podania zupy w zapieczonym chlebie. Namoczony zupą chleb zjadłam cały 🙂
Składniki:
- 6 cebul
- 2 ząbki czosnku
- 1 litr bulionu warzywnego
- 150 ml białego wina (opcjonalnie)
- 2 łyżki ketchupu (ja najbardziej lubię ten naturalny, w słoiczkach)
- ok. 3 łyżeczek tymianku
- 1 łyżeczka rozmarynu
- sól, pieprz
- bagietka lub bułka wrocławska na grzanki (lub okrągłe chlebki – jeśli chcemy w nich podać zupę)
- żółty ser
- oliwa z oliwek
- łyżka masła
Cebule obieramy i jeśli mamy te „płaczliwe” – zanurzamy na chwilę we wrzątku. Kroimy w półplasterki. Na dużej patelni rozgrzewamy oliwę z oliwek z łyżką masła i podsmażamy cebule, od czasu do czasu mieszając. Gdy cebula będzie szklista, dodajemy 2-3 pokrojone ząbki czosnku i dalej mieszamy. Gdy cebula zacznie lekko brązowieć dodajemy do niej 2 łyżki ketchupu i podsmażamy przez 2-3 minuty. Dolewamy białe wino, a następnie stopniowo bulion. Dosypujemy tymianek i rozmaryn oraz solimy i pieprzymy. Zupa powinna się gotować jeszcze ok. 30 minut na bardzo małym ogniu.
Wersja z grzankami: Pokrojoną bagietkę lub bułkę, smarujemy przekrojonym ząbkiem czosnku, a następnie smarujemy masłem. Posypujemy tartym serem i zapiekamy w piekarniku, aż ser się rozpuści. Grzanki można położyć na każdej porcji zupy lub podać oddzielnie.
Wersja z chlebem: Od chlebków odkrajamy czubki i wydrążamy środki (czubki możemy posmarować czosnkiem i masłem i zapiec z chlebkami). Wnętrze chleba smarujemy białkiem jajka. Wstawiamy do piekarnika i pieczemy, aż chlebki zaczną brązowieć. Napełniamy zupą – możemy posypać tartym serem.
widzę, że nie jestem jedyna, która się wyłamuje w święto czekoladowych wariacji ;]
wspaniała zupka. nie jadłam nigdy podanej w clebie, na pewno smakuje niebiańsko!
Dzień się jeszcze nie skończył Karmel-itko 🙂 Będzie i czekolada. To w końcu jedno z moich ulubionych Świąt 😉